Całowanie damskiej dłoni na powitanie to bardzo ciekawy zwyczaj. Dla jednych jest szczytem szarmanckich zachowań. Z przymrużeniem oka można by powiedzieć „namiastką Wersalu w codziennym życiu”. Natomiast dla innych jest odrzucającym i nachalnym naruszeniem naturalnej przestrzeni prywatnej kobiety.
Całowanie dłoni damy było zwyczajną formą witania się w dawnych wiekach, ale już w dwudziestoleciu międzywojennym kojarzono je nieco negatywnie z wielkimi salonami i starszymi matronami. Dzisiaj szczególnie ostrożnie należy praktykować ten gest. Uporządkujmy sobie zatem związane z nim informacje.
Zacznijmy od pytania – czym jest pocałunek w dłoń? Jest to forma przywitania lub pożegnania, którą stosują mężczyźni wobec kobiet (niekiedy wobec mężczyzn – dostojników), jako symbol głębokiego szacunku, sympatii i przyjaźni.
W czasach podziałów społecznych, naturalnie ograniczano grono dam, darzonych pocałunkiem ręki, do sobie równych. W efekcie – do kobiet z elit. Współczesny gentleman, nie chcący urazić żadnej damy, powinien natomiast całować demokratycznie wszystkie panie. Na szczęście mężczyźni, którzy nie przepadają za okazywaniem swojego szacunku do kobiety poprzez „całowanie rączek”, nie powinni mieć z tym problemu. Zwyczaj ten jest już tak bliski wymarcia, że praktycznie nie spotyka się kobiet, które na powitanie wyciągają charakterystycznie dłoń, przygotowaną do złożenia pocałunku. To dlatego, że już od niemal stu lat kobiety uważają tę formę pozdrowienia za przesadzoną. Jedną z ważniejszych przyczyn była z pewnością demokratyzacja obyczajów i przejmowanie tych elitarnych przez niższe klasy. Przejmowanie to nie było jednak zwykłą kalką, lecz często karykaturą, przez co cały zwyczaj stopniowo zmieniał się na gorsze.
Tekst: Łukasz Kielban / czasgentlemanow.pl
Zdj. Agnieszka Werecha
To tylko fragment artykułu – przeczytaj całość w Magazynie Kobieta warta Poznania – bezpłatnie dostępnym w internecie!