Wybrałam inną drogę – wywiad z Anią Kruk

O tym, jak rozróżnić biznes od sztuki i być wolnym w świecie pełnym bombardujących zewsząd bodźców, opowiedziała Ania Kruk, która na co dzień projektuje biżuterię pod marką sygnowaną swoim imieniem i nazwiskiem.

Kobiecość jest jedną z Twoich inspiracji, co widać w kolekcjach biżuterii. Czy są kobiety, które stały się dla Ciebie wzorem w życiu zawodowym?
To jest podchwytliwe pytanie. Nie mam ikon, którymi bym się inspirowała, stawiała na piedestale. Nie chcę by zabrzmiało to banalnie, ale największą inspiracją są naprawdę nasze klientki. Artysta rzeczywiście może poszukiwać inspiracji gdzieś daleko, lub wręcz przeciwnie – zaglądać w głąb siebie. Projektant z kolei zawsze na pierwszym miejscu powinien stawiać klienta. Mam wrażenie, że w Polsce nie jest to jeszcze oczywiste. Ja, jako twórca, mam za zadanie podejść do tematu w mocno użytkowy sposób – odpowiadam na potrzeby osób, które chcą nosić naszą biżuterię. Również potrzeby emocjonalne. Analizuję to, w jaki sposób chcą się poczuć. Romantycznie, a może charakternie i z pazurem? Może potrzebny jest produkt mocno w trendzie – dla dziewczyn, które chcą czuć się modne. A może ponadczasowy klasyk – żeby czuć się bezpiecznie i elegancko.

Zawsze powtarzałam, że jestem typem projektantki, która siedzi z nosem w danych – analizuje, porównuje. Muszę wiedzieć na co jest aktualnie zapotrzebowanie. I to właśnie stanowi inspirację do moich projektów.

Często artyści tworzą sztukę dla sztuki. Jak wspomniałaś, dla ciebie inspiracją i głównym odbiorcą są przede wszystkim klientki. Jak w takim razie wygląda persona marki ANIA KRUK? Kim jest, czym się zajmuje?
Najczęściej jest to kobieta. Wydaje mi się, że ten aspekt wyróżnia nas na tle innych marek w branży. W Polsce przyjęło się, że to mężczyzna kupuje kobiecie biżuterię. Marka ANIA KRUK bardzo mocno wpisuje się w nurt zmian społecznych, które dzieją się właśnie teraz, na naszych oczach. Kobiety stają się coraz bardziej niezależne, same decydują o sobie. Widać to również w takich drobiazgach: same kupują sobie biżuterię, bo traktują ją jako element stylizacji, jak ubrania. Sprawiają sobie tym przyjemność i wiedzą, że mogą to robić. Lubię myśleć, że fajne dziewczyny noszą fajną biżuterię. I właśnie ta myśl siedzi mi gdzieś z tyłu głowy podczas tworzenia nowych projektów. Uważam, że w każdej dziedzinie życia potrzeba trochę radości i lekkości. Nie wszystko musi być takie strasznie poważnie. Staram się, żeby ta radość i przyjemność była wszyta w DNA mojej marki. Taki jest jej język – lekki, nieco żartobliwy.

Rozmawiała Nicole Piotrowska

Zdj. Natalia Niedziela

To tylko fragment wywiadu – przeczytaj całość w Magazynie Kobieta warta Poznania – bezpłatnie dostępnym w internecie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *